Głos pierwszy, wewnętrzny:
To było jak uderzenie w sam splot serca. Miejsce styku i dotyku. Punkt z którego wszystko wraca i natlenione ku wszystkości wypływa. Stanąłem jak wryty, gdy w czerwcu 2023 po raz pierwszy pojawiłem się na tej plaży. W bezdechu, i ze łzami w oczach ze wzruszenia odplątały się te sznurki. Wszystkie starannie gromadzone symbole, obrazy, dźwięki i poruszenia – nagle i w jednej chwili rozchyliły swe kielichy i ukazały świadomości te wielobarwne fraktale znaczeń.
Tak się narodził cykl „American Dreaming”. Kilka klatek plażowej architektury, w zachwycie poczynionych niestrudzenie podróżującym ze mną Calciferem Hasselbladem. Starsza Pani wystawiająca ku słońcu swoje piękne, doświadczone życiem i strudzone bytem ciało. Brodząc jak przedwieczny ptak w przybrzeżnym szelfie płytkiej wody. Krótka rozmowa. Świadomość, że rozmawiam z powolutku, w spokoju i godności rozpływającym się w słońcu Istnieniem. Wzruszony rozmową robię zdjęcie. Odwracam się ku lądowi. Jak w „Truman Show” ustawiają się dekoracje. A gdy ponownie odwracam głowę w kierunku Cienkiej Zamglonej Linii horyzontu, gdzie rozpłynęła się starsza Pani. Bez zaangażowania mojej uwagi rozsypują się one jak w ostatniej, najgłębszej warstwie „Incepcji”. Tam sekunda trwa tysiące lat.
To było uczucie pierwotne. Na nim zbudowana fascynacja tym artystycznym, emocjonalnym doznaniem – przywodziła mnie wielokrotnie na tą plażę po kolejne klatki z entuzjazmem rejestrowane na średnioformatowej kliszy. Dopiero później, gdy cykl się już formował, kształtował i finalizował – odkryłem całą mnogość, przestrzenie odrębnych, politycznych, emocjonalnych, społecznych i osobistych znaczeń i interpretacji tego. Demontaż mitu „Amerykańskiej Demokracji”. Jej nieskazitelności i wiarygodności jako jedynej, godnej zaufania przewodniczki po życiu jednostki. Nasza Polska liberalna wiara w to lepsze, wypracowane, wymarzone. Że to, co w życiu odebrane automatycznie przekształci się w piękny pakiet senioralnych wzruszeń. Emerytalny Fundusz z jednostkowym, osobistym „Kowalski Show”….
Od zawsze zafascynowany buddyjską koncepcją pośmiertnego, a jeszcze przedśmiertnego stanu „Bardo” wciąż wypatrywałem Horyzontu Zdarzeń. Ci wszyscy Księgowi, Wiliamowie Blake. Śmiertelnie postrzeleni życiem. W towarzystwie Świadomego swego Nieistnienia Indianina imieniem “Nikt” – płynący canoe rzeką ku Oceanowi… Tak to pierwotnie ujrzałem. Mając świadomość, że na swojej osobistej ścieżce jestem dokładnie pośrodku. Artystycznie, wizualnie Antycypuję Nieuchronne – wyjąłem z podświadomości zmiętą karteczkę z tym scenariuszem zapisaną ołówkiem na kawiarnianym stoliku 20 lat wcześniej.
To byłem ja „Tony Takitani”.
Please feel free to fill the galleries at your own kind of thoughts, descriptions, emotions and feelings. Enjoy!
– Lifetime Project czyli powolne świata oglądanie. Gdy wciąż gdzieś biegniesz. W zapamiętaniu. Proste ujęcia. Nicią życia powiązane. Czysta prawda. Nikomu nie obiecywana. Schronienie przed i po – zranieniem. Chwila na skupienie. –
Głos drugi, ten z offu:
Pomysł na ilustrację fotograficzną tego cyklu narodził się w moim sercu spontanicznie i od pierwszej chwili zderzenia wyobraźni z inspirującym widokiem i z własną podświadomością – mam do niego olbrzymie zaufanie i atencję. Od pierwotnej błysku zauważenia tego klimatu, nawiązującego stylistycznie do amerykańskiego, zachodniego mitu. I aż po proces rozwijania tego cyklu kolejnymi wizytami, sesjami – narastało we mnie przekonanie o tym, że trafiłem ze swoją ideą i obrazem w bardzo precyzyjny, zrozumiały, i klimatyczny, fotograficzny język.
Wędrując pośród ludzi w tych małych oazach szczęścia i wspomnień poznaję ich, spotykam, zamieniam słowo. Proszę o portret. Nie zawsze spotyka się to z rozumieniem. Opowiadam zatem mozolnie swoją historię, oraz historię, którą chciałbym opowiedzieć moim fotograficznym językiem. Wtedy otwierają się serca i zrozumienie. Na zdjęciach pojawiają się ludzie. Niektórzy przechodzą wręcz przyspieszoną terapię akceptacji swojego wyglądu. Szczególnie portretowane Panie, które nie są już nastolatkami potrzebują wsparcia, szczerości i akceptacji.
Cykl ten powstaje z fascynacji procesami społeczno-ekonomicznymi, jakie mają miejsce w Polsce od czasu reformy ustroju i stopniowego wzrastania zamożności społeczeństwa. Nakładające się na ten proces, płynące głównie z Zachodu kalki kulturowe dają ekscytujące doświadczenie niejako współistnienia i nierozróżnialności amerykańskiego / zachodnio-europejskiego stylu konsumpcyjnego życia z tym widocznym w Polsce. Szczególnie aspekt emerytalno-rekraacyjny obserwowany w sposobie wypoczynku, obserwowany na polskim wybrzeżu i w innych ośrodkach sanatoryjnych niczym nie różni się już od tych przedstawianych w popkuklturze Zachodu.
Ponieważ…
… wszyscy żyjący w otaczającym nas na co dzień obszarze zachodniej kulturze – jesteśmy od dzieciństwa otoczeni wizjami możliwości dobrego, dostatniego życia. Zależnego jedynie od wyznawanego przez jednostkę systemu wartości i determinacji w dążeniu do sukcesu. Sukces ten upatrywany jest również w spokojnym życiu na dostatniej emeryturze. W klimacie miłych wspomnień z dobrze przeżytego życia. Puste plaże po sezonie. Zachody słońca w kurortach. Widok starszych ludzi spędzających czas, a jednocześnie wciąż aktywnych towarzysko. To właśnie to miejsce odkryłem i pokazałem jako atrakcyjną wizualnie symboliczną przestrzeń do konfrontacji z tą wizją, kalką kulturową. Mój projekt opowiada historię tego snu. Na wpół oniryczny, dziejący się głównie w ciepłym zachodzie słońca. Starsi ludzie i powolne zanikanie ich obecności. Dostojni, szczęśliwi, sentymentalni. Bezbolesne, szczęśliwe, delikatne i łagodne wspomnienie ich życia. Amerykański sen na ostatniej prostej końca własnej egzystencji.